Nasz
biuletyn UWAGA! DODATEK |
Czerwiec - Lipiec 2005 |
NR
59 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|||
|
Dodatek do numeru 59 Naszego Biuletynu O naszym Papieżu Tak sie dziwnie złożyło, że wszystkie ważne zdarzenia związane z Janem Pawłem II zastawały mnie w nietypowych sytuacjach. Może właśnie dlatego pozostały tak wyraźnie w mojej pamięci. W październiku 1978 roku, w czasie pamiętnego konklawe przebywałem w Szwajcarii i o wyborze polskiego papieża dowiedziałem się przypadkowo od Amerykanów. Zapytałem ich czy chodzi o kardynała Wyszyńskiego, ale potrafili mi tylko powiedzieć, że to ktoś na W z trudnym do wymówienia nazwiskiem. Jako że telefonowanie do Polski nie było w tamtych czasach łatwą sprawą, nazwisko papieża poznałem dopiero po paru dniach kiedy kupiłem nowe wydanie Newsweeka z nieznanym mi Karolem Wojtyłą na okładce. Wiele stron tygodnika poświęcone było sympatycznemu kardynałowi z Polski. Podczas pierwszej, tej najbardziej historycznej wizyty Jana Pawła w Polsce w czerwcu 1979 roku podróżowałem po Stanach Zjednoczonych i docierały do mnie tylko strzępy informacji z tamtejszej telewizji i gazet, mało zainteresowanych tą wizytą. Wiadomość o zamachu na Papieża w maju 1982 dotarła do mnie podczas wiecu fińskich przeciwników stanu wojennego organizowanego pod hasłem solidarności z Solidarnością. Jako głównego gościa zaproszono wtedy działacza Solidarności ze Sztokholmu a mnie poproszono na jego tłumacza. Kiedy przekazałem mu podaną z sali dramatyczną wiadomość o zamachu i o agonii Jana Pawła, przemawiający gość wpadł w panikę niepokojąc się politycznym wymiarem tego zdarzenia. Chciał przerwać swój udział we wiecu i wracać natychmiast do Sztokholmu. W dniach wizyty Jana Pawła II w Helsinkach gościłem moich kuzynów z Koszalina. Wymalowaliśmy razem czerwonymi literami w stylu Solidarności duży transparent: "WITAMY OJCA ŚWIĘTEGO" i wybralismy się na Kauppatori aby powitać Papieża. Jako że była to niedziela 4 czerwca 1989, dzień przełomowych dla Polski wyborów, po drodze pojechaliśmy do naszej ambasady aby zagłosować - oczywiście, tak jak wszyscy - na opozycję. Pamiętam jak dziś, że przed lokalem wyborczym spał zmęczony w polskim maluchu jakis działacz Solidarności, znowu ze Szwecji. Na dachu samochodu miał propagandowy plakat z napisem: "Nie śpij bo cię przegłosują!" Na Kauppatori zebrało się niewiele bo około stu - dwustu osob, z czego połowa to członkowie naszego zjednoczenia. Nasz transparent, flagi i żywe okrzyki przyciągnęły uwagę dziennikarzy. Zdjecia naszej grupy i transparentu ukazały się w fińskim dzienniku telewizyjnym a także w prasie, min. w tygodniku Apu. Następnego dnia odbyła się uroczysta msza i spotkanie z Papieżem w Hali Lodowej przy Nőrdenskieldinkatu. Mimo początkowej odmowy, jako wiceprezesowi Zjednoczenia udało mi się uzyskać zgodę naszego biskupa Verschurena na włączenie do programu tych uroczystości wręczenia Papieżowi daru od Polonii Fińskiej. Wraz z ówczesnym prezesem Michałem Zielińskim, dostąpiliśmy zaszczytu publicznego przekazania naszego prezentu. We wtorek rano, ostatniego dnia wizyty, w kościele św. Henryka odbyło się zamknięte spotkanie i Msza święta. Czekaliśmy więc na Papieża na ulicy przed kościołem, znowu w grupie około dwustu osób, w dużej części Polaków. Poza polskimi flagami tym razem zabraliśmy ze sobą historyczny sztandar Zjednoczenia Polskiego w Helsingforsie z napisem: "NIECH ŻYJE POLSKA WOLNA ZJEDNOCZONA". Hasło było stosowne do chwili, jako że tego dnia ogłoszono sensacyjne wyniki polskich wyborow - pełna wygrana Solidarności otwierająca szanse na przełom polityczny w kraju. Ojciec Swięty z pewnością zauważył nasz sztandar, bo podszedł do mnie pytając skąd jesteśmy, a po krotkiej wymianie słów podarował mi różaniec. Okazało się, że ta chwila została sfilmowana i pokazana w wieczornych wiadomościach. Ktoś wykonał również niniejsze zdjęcie, które znalazło się później w wydanym przez Kosciół albumie o wizycie Jana Pawła II w Krajach Skandynawskich. Moja historia z papieżem zakończyła się tak samo jak się zaczęła. W ubiegłym miesiącu, podczas pogrzebu Jana Pawła a potem konklawe znowu znalazłem się za granicą, tym razem w Niemczech, w ojczyźnie nowego Papieża. I znów nie mogłem śledzić tych wydarzeń na bieżąco. Wojciech
Skalski
|