Dodatek
specjalny - na letnie deszczowe popołudnie........
od Roberta
wychowanego na Starym Rynku w Poznaniu
Moje miasto POZNAN,
stolica Wielkopolski, miasto wojewódzkie - 580tys. mieszkanców.
------Władyslaw
Lubieński w wydanej w 1740 roku książce ,,Świat
we wszystkich częściach swoich'' napisał, że miasto Poznań powstało
po spotkaniu Lecha, Czecha i Rusa ,,braci, którzy w tem miejscu zjechawszy
się według tamtejszej tradycji i po długim niewidzeniu mieli się poznać
i na pamiątkę tego poznania Lech miał założyę Poznań''.
------Niestety, ta tak kochana po drugiej
wojnie światowej legenda wtedy słuszna ideologicznie, a i dzisiaj wygodna,
bo proeuropejska nie wytrzymuje próby czasu i przychylności historyków.
Nie da się też obronić tezy Sarnickiego z Descripto Poloniae, który
w 1585 roku twierdził, że Poznań, to ptolemeuszowska Stragona.
------Trzeba skromnie pozostać przy jedynym
pewnym zródle pisanym. Pochodzi ono z 968 roku, kiedy to biskup merseburski
Thietmar, dziejopis niemiecki, po raz pierwszy odnotował nazwę Poznań.
Na dodatek określił go mianem urbis, czyli miastem, pod względem zabudowy
i wielkości niczym nie odróżniającym się od miast niemieckich.
------Około roku 1240 książe wielkopolski
Przemysław założył na lewym brzegu Warty nową cześć miasta, a w roku
1253 przeniósł do niej mieszkanców Sródki i osadził ich na prawie magdeburskim.
Sródkę zaś darował katedrze poznańskiej. Od tego czasu składał się z
dwóch oddzielnych miast, z których miasto na lewym brzegu Warty było
pod juryzdykcją książąt wielkopolskich; miasto na prawym brzegu pod
juryzdykcją biskupów poznańskich''. Lewobrzeźny Poznań obejmował dzisiejszy
rynek, ulice Wodną, Wielką, Wroniecką, Sukienniczą (późniejszą Zydowską),
Szewską i ulice poprzeczne, okolice Dominikanów oraz Zamek i jego okolice.
Prawobrzezny źaś to okolice kościoła katedralnego (czyli Ostrów Tumski),
Sródka, Zawady, Zagórze i kościoła świętego Jana Jerozolimskiego (czyli
Komandoria).
------Rok 1253 był więc niezwykły i historyczny
w tym znaczeniu, że zapoczątkował rozwój miasta usytuowanego teraz na
obu brzegach Warty. Poza tym dzisiaj nikogo nie trzeba przekonywać,
jak ważne są wszelkie ,,podkładki'', a w owym pamiętnym roku na piśmie
otrzymaliśmy potwierdzenie naszej miejskości.
Miasto o regularnym, szachownicowym układzie ulic z kwadratowym rynkiem
pośrodku miało wtedy 21 hektarów powierzchni. Wedle aktu lokacyjnego
mieszczanie mieli być na osiem lat zwolnieni z wszelkich opłat celnych,
z później mieli płacić połowę stosownych należności. Już wtedy więc
wiedziano, jak korzystne dla gospodarki są niskie podatki. Wywianowano
też Poznań wlasnością Warty ,,na mile w każdym kierunku'', a mieszczanom
przyznano prawo do polowań i budowy młynów. Mógł Poznań zbudować swój
kosciół i organizować jeden jarmark. To wszystko poświadczyli wojewoda
poznański Boguchwał, wojewoda gnieźnieński Dirsigravius, biskup poznański
Boguchwał, kasztelan poznański Eustachy syn Jana i Pantesław syn Cadricusa.
------Zafundowano też Poznaniowi wójta.
Został nim dziedzicznie Tomasz z Gubina. I była to niezła posada, bo
wójt za swe trudy otrzymal młyn na Sródce, dochody z dwóch sklepów w
przewidzianych do budowy kramach, 30 łanów ziemi we wsiach miejskich.
Ponadto przypadała mu jedna trzecia dochodów z kar i oplat sądowych,
a uprawnienia sadownicze miał w 17 wsiach w okolicach Poznania. Wójt
był więc niesłychanie silnym urzędnikiem. W imieniu króla lub księcia
sprawowal władzę administracyjną, skarbową i sądowniczą. Dominował zdecydowanie
nad ciałem samorzłdowym, czyli radą z burmistrzem na czele. Tak było
do czasu, gdy wójt Przemko poczuł się tak silny, że odmówił uznania
za swego pana Władysława Łokietka i podporządkował się książetom głogowskim.
Zaplacił za to w 1310 roku, kiedy to Łokietek, wygrawszy liczne wojny
o prymat w Polsce i świadom nielojalności wójtów bo i krakowski sprzeciwiał
się władcy znacznie ukrócił ich władzę.
------Od tamtej pory urząd ten podupadał
i najprawdopodobniej około 1386 roku miasto dokonało wykupu urzędu wójtowskiego.
Odtąd mieliśmy samorząd miejski w bardzo różnym, w różnych okresach
historycznych, składzie.
------Za Władysława Warneńczyka na przykład
było ośmiu rajców i aż dwóch burmistrzów wybieranych na sześć lat. Wywołujący
dziś tak wiele emocji urząd prezydenta pojawił się dopiero w 1779 roku,
w dokumencie Komisji Dobrego Porządku. Napisano wtedy: ,,magistrat odtąd
składać się będzie z prezydenta, vicesprezydenta, wójta i radnych osób
pięciu''. Wedle Komisji, obowiązkiem prezydenta było: ,, przewodniczenie
wszelkim narodom na sessuach w ratuszu;
ma czuwać nad tem, aby urzędnicy miejscy obowiązki swoje ściśle wykonywali,
słowem ma być jako ojciec troskliwym i czujnym o dobro miasta, a pieczęć
ma zawsze przy nim zostawać''. Urzędnikami magistratu byli: syndyk,
szafarz, kasjer, ważnik, kwatermistrz, sekretarz, notariusz, strażnicy,
pisarze, pachołkowie ratuszni, sługi miejskie, jak również trębacz.
Każdy urzędnik składal przysięgę. Tak na przykład brzmiała rota przysięgi
trębacza: ,,Ja... przysięgam Panu Bogu Wszechmogacemu, panu burmistrzowi
i radzie miasta Poznania wierność i posłuszeństwo, a iż według powinności
mej straży na wieży ratuszowej tak we dnie, jako i w nocy pilen będę
i żadnej godziny trąbić nie omieszkam. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna
męka jego''.
------Oprócz władzy administracyjnej i
sądowniczej funkcjonowała jeszcze władzą prawodawczą. Stanowiło ją zebranie
na Ratuszu wszystkich trzech porządków to jest burmistrza z rajcami,
wójta z ławnikami i cechmistrzów. W przypadku powietrza morowego i wojny
wszystkie trzy porządki naradzały się wspólnie, a czynności swoje zapisywali
w trium ordinuum, czyli w księdze trzech porządków. Rządzić się opłacało.
------Włodarze Poznania sprzed wieków na
pewno byliby nieźle ubawieni obecnymi sporami o ,,kominy płacowe'' w
samorządach. Mieli bowiem z urzędowania niezłe profity. O zarobkach
pierwszego wójta pisaliśmy nieco wcześniej, bo określał je akt lokacyjny.
Ale i później bardzo opłacało się rządzić. W XV wieku na przykład na
utrzymanie władz miasta łożyli: piekarze (dostarczali każdemu urzędnikowi
na Trzech Króli po struclu dobrym, a na Wielki Czwartek po placku),
rzeźnicy (na Wielkanoc dawali urzędnikom po połowie tłustego cielca).
Ponadto opłacali się szynkarze, winiarze, rybacy. Między urzędników
dzielono dochody z płacowego i targowego, opłacana była każda czynność
urzędnicza. Dochody miasta były zaś ogromne. W 1582 roku na przyklad
rybacy płacili miastu 4 złote za rok najmu rzeki, a dochód roczny z
miejskich cegielni wynosił 372 złote. Dla porównania warto przytoczyć
ceny chleba regulowane zarządzeniem rady miejskiej w 1598 roku: ,,kiedy
ćwiertnia żyta kosztować będzie 10 gr to chleb groszowy ma ważyć 16
funtów i 25 łutów, gdy żyto kosztowało 20 gr to chleb groszowy miał
mieć wagę 8 funtów i 12 łutów''. Stałe pensje przyznał urzędnikom dopiero
August III 26 maja 1755 roku. Zaś w 1780 roku Komisja Porządku Publicznego
ustaliła, że prezydent ma zarabiać rocznie 1500 zlotych, viceprezydent
1200 zlotych. Dla porównania pensja rynsztokowego to bylo 260 zlotych,
a trębacza 340. Jednym z najdziwniejszych urzędników miejskich był kat.
Okazał się niezbędny już w 1298 roku, gdy Władysław Łokietek zezwolił
władzom Poznania na karanie rabusiów śmiercią. Kat miał dużo pracy,
przyzwoite uposażenie, a szacunku żadnego. Ba, słowo kat uważano za
obraźliwe. Jeśli dotknął kogoś w czasie wypełniania swoich obowiązków,
osoba ta narażona była na utratę czci. By ją odzyskać, musiała zwracać
się z prośbą do samego króla.
------Materialnie powodziło się jednak
katowi bardzo dobrze. W 1597 roku mieszkał w przydzielonej przez miasto
jednej z baszt miejskich w pobliżu kościoła świętego Marcina. Otrzymywał
,,po złotych polskich 2 co tydzień i po złotych polskich 10 co kwartał
na tak zwane Suchedni''. Do tego ,,z szafarni miejskiej co rok miał
mieć dwie fury siana, kwater drewna dwie''. Ponadto miał swoją taksę:
,,Od smagania grzywien 2, od jednych tortur grzywien 2, od miecza albo
postronka grzywien 10, od koła albo ćwierci grzywien 15, od spalenia
człeka grzywien 15, od scięcia grzywien 10''. Poznański kat dorabiał
sobie w innych miastach, w XV wieku bylo ich 19, a w XVII już 33. Od
1535 roku kat korzystał z pręgierza, który służył do wymierzania kar:
przykucia, wystawienia na widok publiczny i chłosty. Pręgierz wystawiono
za pieniądze pochodzące z grzywien, głównie nakładanych przez rajców
na dziewki służebne za noszenie zbyt kosztownych strojów. W 1595 roku
pręgierz ozdobiono figurą kata w rycerskiej zbroi w ręku trzymał miecz,
symbol karzącej sprawiedliwości. Na kolumnie znalazła się między innymi
sentencja z ,,Eneidy'' Wergiliusza: ,,Uczcie się sprawiedliwości i napomnień
i moim przykładem korzcie się''. W 1925 roku oryginał Rolanda, jak zwali
figurę Niemcy, przeniesiono do Ratusza. Zastąpiła go kopia wykonana
przez Marcina Rożka.
Więcej o Poznaniu
na stronach www.poznan.pl
|